Zalewska: Każdy z nas zapłaci za te pomysły

Dodano:
Anna Zalewska, Poseł do PE, Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów
W państwach członkowskich jest ogromna irytacja. Rządy zaczęły liczyć i dociera do nich, jakie będą tego konsekwencje – powiedziała o "Fit for 55" Anna Zalewska, eurodeputowana Prawa i Sprawiedliwości.

W Parlamencie Europejskim odbyła się w ubiegłym tygodniu debata w sprawie kontrowersyjnego projektu "Fit for 55", który ma przystosować UE do zaostrzonych celów klimatycznych. Forsowany przez Brukselę plan zakłada radykalne zmiany w kilkunastu obszarach gospodarek państw członkowskich, w tym wyższe cele dla odnawialnych źródeł energii, podatki, nowe limity emisji dla samochodów czy objęcie nowych sektorów unijnym systemem handlu uprawnieniami do emisji.

"Utopijne założenia, które nijak mają się do ochrony klimatu"

O pakiecie "Fit for 55" firmowanym przez Fransa Timmermansa mówiła w rozmowie z Karolem Gacem w Poranku "Siódma 9" europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska. Polityk zwróciła uwagę, że 1/3 komisarzy zgłosiła zdanie odrębne do niego. – To świadczy, że mamy do czynienia z utopijnymi założeniami, które nijak się mają do ochrony klimatu. To podatki, nakazy, zakazy, które jednych nagradzają, innych karzą. Frans Timmermans mówi wprost, że chce zniszczyć obecny świat i trzeba go zmienić – wskazywała.

Anna Zalewska stwierdziła, że o "Fit for 55" jest głośno na całym świecie, a będzie jeszcze głośniej. – UE bardzo zależało na tym, by być prymusem na kolejnym szczycie klimatycznym w Glasgow. To o tyle interesujące, że jeszcze półtora roku temu Europejska Agencja Środowiska mówiła, że do 2030 r. nie osiągniemy 40 proc.. Zamiast analizy i diagnozy, ustalono, że będzie to 55 proc. To propozycja Komisji Europejskiej 16 dyrektyw, rozporządzeń, które już wzbudziły ogromne emocje – mówiła. Zdaniem eurodeputowanej, wprowadzenie tych zapisów w życie skutkowałoby bardzo dużymi zmianami, jednak mało co wiązałoby się z obniżeniem emisji dwutlenku węgla”.

– Pamiętajmy, że UE to tylko 10 proc. emisji globalnej CO2, a jeśli chodzi o wydobycie węgla, które Timmermans chce zamordować, to 4 proc. globalnego wydobycia. Niemcy będą zamykać ten rok z 50 proc. udziałem węgla, bo po prostu nie wieje – podkreślała.

Za najgoroźniejsze zmiany polityk uznała jeszcze większe podkręcenie tzw. ETS, a więc europejskiego systemu kupowania uprawnień za tonę węgla. – Ten system jest obecnie spekulacyjny. Przed pandemią było to 16 euro za tonę węgla, a obecnie jest to 60 euro za tonę. To odpowiada za wzrost cen energii. Oprócz tego jest pomysł na ukaranie wszystkiego, co kopalne, by wycofać całe wsparcie za cztery lata. Jest też próba uwspólnotowienia podatku energetycznego – tłumaczyła.

Ogromne pieniądze i interesy

Zalewska mówiła, że w tym wszystkim chodzi o interesy, a obywatele mają zająć się elementami ideologicznymi. Jak podkreśliła, mamy do czynienia z pisaniem traktatów poza traktatami. Wskazywała tu, że każdy z tych dokumentów chce zawłaszczać kompetencje państw członkowskich.

– Przy okazji prawa klimatycznego chce się napisać taki traktat. Było już kilka takich prób. Każdy z nas zapłaci za te pomysły. Z żadnej analizy nie wynika, że choćby o centymetr obniżymy emisję dwutlenku węgla – stwiedziła. Była szefowa resortu edukacji zwracała uwagę na coraz większą irytację w państwach członkowskich, które zaczęły robić wyliczenia i dotarło do nich, jakie będą konsekwencje wdrożenia w życie tych pomysłów.

Źródło: siodma9.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...